PLL LOT z powodu dwutygodniowego strajku związków zawodowych odwołały 130 na 4 tys. 619 rejsów, co oznacza 2,8 proc. ogólnej liczby połączeń wykonanych przez przewoźnika w tym czasie - poinformował prezes spółki Rafał Milczarski. Dodał, że strajk to porażka obu stron - spółki i związkowców.
Związkowcy strajkowali od 18 października do 1 listopada, kiedy to w nocy ogłoszono koniec strajku i zawarto porozumienie między zarządem spółki a protestującymi związkowcami. W wyniku strajku LOT musiał odwoływać niektóre loty, co spowodowało skutki finansowe dla przewoźnika oraz utrudnienia dla pasażerów. W trakcie obrad komisji, wiceminister infrastruktury Mikołaj Wild przekazał, że ok. 15 mln zł wyniosły koszty LOT z powodu strajku.
Prezes LOT tłumaczył posłom, że zarząd spółki od początku jego powołania prowadził regularne, cykliczne spotkania i negocjacje ze związkami zawodowymi. Jak dodał, strajk się odbył, mimo, iż był zakazany decyzją sądu.
- Fakt, że do tego strajku doszło, traktuję również, jako moją osobistą porażkę. Ponieważ osobiście zrobiłem wszystko co w mojej mocy, żeby pokonać wszelkie przeszkody i żeby doprowadzić do porozumienia ze związkami zawodowymi i zakończenia sporu zbiorowego. Osobiście te negocjacje prowadziłem przez ponad rok i cztery miesiące, do kwietnia 2017 roku. Poświęciłem negocjacjom ze związkami tyle czasu, z czasu, jaki miałem, jako menadżer, który próbował LOT wyciągnąć z naprawdę bardzo dużej opresji - powiedział.
Zdaniem Milczarskiego, o fiasko tych negocjacji należy "trochę obwinić sposób funkcjonowania i sprawowania nadzoru właścicielskiego nad LOT przez bardzo wiele lat".
Milczarski zapewnił, że PLL LOT stosują najwyższe standardy bezpieczeństwa.
KOMENTARZE (13)
Do artykułu: Rafał Milczarski: strajk w LOT to porażka obu stron - spółki i związków zawodowych