Skomentuj (8) 
Podziel się!
Udostępnij
Twittnij
Wyślij
Drukuj
Koniec OFE jest coraz bliższy. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że ostateczne rozstrzygnięcia w sprawie Otwartych Funduszy Emerytalnych zostały odłożone na następną kadencję. Niespodziewanie jednak w połowie marca temat wrócił. Nieprzypadkowo.
- Rząd powrócił do pomysłu na OFE sprzed trzech lat - 75 proc. środków ma trafić na prywatne konta IKZE, 25 proc. do Funduszu Rezerwy Demograficznej.
- Dzięki temu pomysłowi do FRD mogłoby wpłynąć 40 mld zł, które w spodziewanej sytuacji budżetowej bardzo by się rządowi przydały.
- Byłoby to jednak jedynie jednorazowe rozwiązanie problemu.
Projekt faktycznej likwidacji OFE nie jest nowy. Po ich okrojeniu przez szukającą pieniędzy ekipę rządową PO i PSL (OFE pozbawiono wówczas połowy aktywów, sumy te zapisano na indywidualnych kontach ZUS) fundusze zatraciły swoją pierwotną funkcję. Zarządzały topniejącymi (za sprawą tzw. mechanizmu „suwaka” przekazywanie składek ubezpieczonych do ZUS na 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego), aktywami, a jednocześnie za sprawą nowych limitów inwestycyjnych (praktycznie tylko w akcje) stały się bardziej podatne na wahania nastrojów na giełdzie.
Zobacz też:Pieniądze w PPK będą bezpieczne, a koszty programu są rozsądne - mówi Paweł Borys
Pierwszą próbę rozwiązania kwestii OFE podjęto w połowie 2016 roku – wówczas ówczesny wicepremier i szef resortu rozwoju Mateusz Morawiecki i szef PFR Paweł Borys zaprezentowali koncepcję ostatecznej likwidacji funduszy. 75 proc. zgromadzonych tam środków miało by trafić na indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego i stać się prywatną własnością ubezpieczonych (a nie częścią systemu emerytalnego jak było w przypadku OFE). Jedna czwarta zaś przekazana miała zostać do Funduszu Rezerwy Demograficznej (a ta część składek zostałaby zapisana na indywidualnym koncie w ZUS).
Zobacz też: Resort finansów obiecuje zająć się OFE, ale najpierw są ważniejsze sprawy
Po kilku tygodniach jednak o pomyśle ucichło. Jednym z powodów był spór między Mateuszem Morawieckim a szefową resortu rodziny i pracy Elżbietą Rafalską, która była zdania, ze 100 proc. środków powinno trafić do Funduszu Rezerwy Demograficznej.
Drugim powodem miało być jednak przygotowanie programu Pracowniczych Planów Kapitałowych. - Lepiej budować nowy system i właśnie na tym się skoncentrować niż poświęcić czas na rozpamiętywanie przeszłości. Debata na temat OFE z pewnością nie będzie prosta. Rozstrzygnięcie tego problemu nie będzie również banalne pod względem technicznym. Istniało zatem poważne ryzyko, że kolejny rok spędzimy na dyskusjach, co zrobić z OFE, a nie na wdrażaniu Pracowniczych Programów Kapitałowych. Dlatego premier uznał, że priorytetem powinno być wdrożenie nowego systemu – mówił w styczniu tego roku w rozmowie z WNP.PL Paweł Borys, szef PFR.
Niespodziewanie temat wrócił w połowie marca tego roku. I – jak twierdzi część ekonomistów - nie tylko dlatego, że projekt PPK został już przygotowany i wchodzi w fazę realizacji. Powodem są także ciemne chmury nad budżetem, które zawisły po zapowiedziach kolejnych potężnych transferów socjalnych (m.in. 500 zł na pierwsze dziecko, „trzynastka” dla emerytów), złożonych pod koniec lutego przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, podczas jednej z wyborczych konwencji.
KOMENTARZE (8)
Do artykułu: Rząd może zyskać dostęp do dodatkowych 40 mld zł