Na współpracy z upadłą siecią sklepów Marcpol 700 kontrahentów straciło ponad 215 mln zł. Prokuratura bada, czy przed upadłością nie wyciekły z sieci pieniądze dla Marka Mikuśkiewicza, jej założyciela, oraz jego rodziny i związanych z nią firm – informuje w piątek „Puls Biznesu”.
Dziś niepokryte koszty masy upadłościowej są o ponad 4 mln zł wyższe niż stan kasy spółki.
Zdaniem syndyka Tycjana Saltarskiego sytuacja Marcpolu i jego wierzycieli byłaby lepsza, gdyby przed upadłością spółka nie dokonała wielu niekorzystnych transakcji, których beneficjentami były podmioty związane z Markiem Mikuśkiewiczem. Twórca i były prezes sieci marketów oskarżenia uznaje za bezzasadne.
Na początku postępowania upadłościowego Marcpolu Tycjan Saltarski szacował, że potrwa do końca lutego 2019 roku. Dziś jest pewne, że tego planu nie da się zrealizować m.in. z powodu licznych spraw sądowych, jakie syndyk wytoczył Markowi Mikuśkiewiczowi oraz firmom i osobom z nimi związanym.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Śledczy tropią miliony Marcpolu