Kto ma finansować sport, na jakim etapie i w jakiej skali? Rząd, biznes, samorząd? A może wszyscy razem na zasadzie kupą mości panowie, a zwycięstwo będzie nasze? Polski sport ma systemowy problem, bo nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
Waldemar Bojarun, wiceprezydent Katowic jest przekonany, że inwestowanie właśnie w tę dziedzinę życia jest dobrym pomysłem. – Uważamy, że nie ma lepszej promocji miasta niż promocja poprzez sport – powiedział Waldemar Bojarun podczas debaty „Sport, biznes, infrastruktura” na IX Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach.
Sportowe emocje, lepszy wizerunek i rozwój dyscypliny
Zaangażowanie finansowe miasta Katowice w promocję sportu to kwoty rzędu kilku milionów złotych rocznie. Dochodzą do tego pieniądze przeznaczone konkretnie na wsparcie największych wydarzeń sportowych. Przykładem mogą być mistrzostwa świata w siatkówce, które rozgrywane były m.in. w Katowicach w 2014 roku. Kosztowały one miasto 10 mln zł.
Jak podkreślał Waldemar Bojarun, miasto stara się wspierać różne dyscypliny sportu – zarówno te najbardziej medialne, które można śledzić za pośrednictwem transmisji telewizyjnych, jak i bardziej niszowe, które choć nie są tak popularne, to cieszą się sporym zainteresowaniem lokalnej społeczności. Przykładem mogą być np. mistrzostwa świata w szachach błyskawicznych, które w stolicy województwa śląskiego będą gościć jeszcze w 2017 roku.
– Po każdym wydarzeniu sportowym chcemy, by efekt był nie tylko w postaci emocji i skoku wizerunkowego dla miasta Katowice, ale także staramy się, by rozgrywki były przyczynkiem dla rozwoju danej dyscypliny – zarówno w kontekście szkolenia dzieci i młodzieży, jak i potem rozgrywek ligowych – deklarował Bojarun. – Najlepszym przykładem jest sukces polskich siatkarzy w 2014 roku, który zaowocował zainicjowaniem występów GKS-u Katowice. Drużyna spisuje się bardzo dobrze, choć w tej dyscyplinie tradycje nie są aż tak duże jak w piłce nożnej czy hokeju.
Stadion znaczy rozwój
Ważnym elementem samorządowego wsparcia dla sportu jest finansowanie infrastruktury sportowej. Jednym z przykładów może być stadion Górnika Zabrze. Choć jego projekt wciąż nie został wykonany w 100 proc., obiekt jest już w pełni funkcjonalny i wystarczający dla potrzeb śląskiego 1-ligowca.
– Na obiekcie są loże biznesowe. Wszystkie są zajęte, więc przynoszą zyski. W sumie przyjmujemy około 1000 VIP-ów. Ponadto funkcjonuje część komercyjna – siłownia, która cieszy się ogromnym powodzeniem. W najbliższym czasie planujemy otwarcie sklepu sportowego. W przyszłości myślimy również o otwarciu muzeum – wymieniał Krzysztof Lewandowski, wiceprezydent Zabrza. Budując stadion, trzeba myśleć o wprowadzeniu tam takich funkcji, które będą generować dodatkowe przychody poza wielkimi imprezami – dodał.
Podobnie sytuacja ma wyglądać już niedługo w Katowicach, w których ma powstać nowy kompleks sportowy dla wielosekcyjnego GKS-u Katowice. – Ten obiekt będzie nie tylko stadionem GKS-u Katowice. Tak naprawdę zamierzamy wybudować duży obiekt miejski – stadion sportowy na miarę naszych potrzeb. Kluczowym elementem tego przedsięwzięcia ma być kompleks boisk sportowych dla szerokiego szkolenia dzieci i młodzieży. Będzie to co najmniej sześć boisk towarzyszących – zdradził Waldemar Bojarun.
Stadion GKS-u będzie kolejnym w aglomeracji śląskiej. Rodzi się więc pytanie, czy nie sensowniej byłoby – zamiast inwestować grube miliony na budowanie kolejnych obiektów – rozpocząć współpracę i np. lepiej wykorzystywać Stadion Śląski. – Myślę, że to dobrze, iż mamy dużo obiektów sportowych i każdy z nich gromadzi swoją publiczność. Poza tym każdy klub musi dostosować obiekt do swoich potrzeb. Trudno wyobrazić sobie, że na Stadionie Śląskim mecze będzie rozgrywał klub, który jest w stanie zgromadzić publiczność rzędu 1 czy 2 tys. osób – argumentował Lewandowski.
– Każdy obiekt sportowy, który ma właściwą, nowoczesną infrastrukturę, przyciąga kolejnych uczestników szeroko pojętej rekreacji. Jestem przekonany, że jest to dobra inwestycja miasta – argumentował Bojarun. – Powstanie kolejnego stadionu nie jest przeszkodą rozwojową, a wręcz przeciwnie, to symbol rozwoju w danej dyscyplinie sportu – dodał.
Nie można jednak nie pokusić się o tezę, że miastom i klubom leżącym w przyszłej metropolii brakuje przede wszystkim współpracy. – Współpraca śląskich klubów w zakresie infrastruktury sportowej jest trudna i mało prawdopodobna. Możliwa jest niemal tylko w przypadku dużych wydarzeń sportowych, których organizatorem jest Polska jako kraj – zaznaczał wiceprezydent Zabrza. – Życzę GKS-owi rozgrywek Ligi Mistrzów, wtedy te mecze będą odbywały się na Stadionie Śląskim – dodał włodarz Katowic.
PPP to podstawa
Okazuje się jednak, że można budować duże obiekty sportowe i nie finansować ich wyłącznie z państwowych pieniędzy. Przykładem może być Legia Warszawa, która jest na starcie budowy akademii. – Projekt, który w tej chwili realizujemy, to infrastruktura, która będzie uwzględniała sport, innowacje, kwestie związane ze zdrowiem, jakością życia, żywieniem itp. – zdradził Tomasz Zahorski, prezes zarządu Akademii Piłkarskiej Legii Sp. z o. o. – Jak każdy inwestor patrzymy na możliwość pozyskiwania środków z różnych źródeł, w tym pieniędzy publicznych. Robimy tak dlatego, że projekt jest po prostu bardzo dobry dla całego polskiego sportu – argumentował.
Ciekawym przykładem PPP może być również katowicki Spodek, którego zarządzanie spoczywa w prywatnych rękach. W ostatnim roku spółce PTWP Event Center udało się zorganizować 117 imprez, z czego 43 sportowych. – O sporcie w Spodku i MCK możemy mówić w dwóch obszarach – mówił Marcin Stolarz. – Jeden to duże imprezy sportowe, takie, które zapełniają Spodek czy lodowisko. Z drugiej strony mamy aspekt pracy u podstaw, czyli działanie na rzecz promocji zdrowego trybu życia czy wyrabiania nawyków sportowych wśród mieszkańców Katowic. To np. lodowisko, sala gimnastyczna czy MCK – dodał prezes zarządu PTWP Event Center.
Nieźle spisuje się również współpraca samorządów z Tatry Mountain Resorts. – W tym roku rozbudowujemy Szczyrk. Po 3 latach udało się zdobyć wszystkie pozwolenia. Wierzymy, że wspólnie z COS-em zbudujemy największy sportowy ośrodek narciarski w Polsce. Dzięki temu przyciągniemy jeszcze więcej osób – zdradził tej spółki Bohus Hlavaty. Podkreślił on, że wciąż jest sporo do poprawy w zakresie Partnerstwa Publiczno-Prywatnego – W górach nie ma dużych miast. Jest więcej mniejszych gmin. Potrzebne są organizacje łączące ośrodki, gminy i państwo. To znacznie pomaga w organizacji eventów i przyciąganiu turystów – radził.
Podmiotem wspierającym pozyskiwanie potencjalnych sponsorów mogą być również władze ligi. Tak jest w przypadku chociażby najwyższej klasy rozgrywkowej w piłce nożnej. – Moja firma zarządza rozgrywkami i sprzedaje prawa medialne i marketingowe. Jako spółka klubów i PZPN nie jesteśmy konkurencją dla żadnego z klubów – relacjonował Jacek Bednarz, członek zarządu Ekstraklasa SA. – Robimy wszystko, by ekstraklasa jako rywalizacja była też polem do działania biznesowego dla tych, którzy chcą się wypromować poprzez sport czy chcą w sporcie zarabiać pieniądze, bo dziś to możliwe i legalne – podkreślał.
Warto postawić na dzieci i młodzież
W rozważaniach na temat inwestowania w sport nie można zapominać również o najmłodszych.
– Bardzo ważne jest upowszechnianie sportu zwłaszcza wśród najmłodszych Polaków. Bez inwestycji w tę grupę nie pójdziemy do przodu – podkreślił Witold Bańka, minister sportu i turystyki. – Zależy nam na tym, by stworzyć pewną piramidę szkoleniową. Chcemy, by na każdym etapie rozwoju, od maleńkości aż po igrzyska olimpijskie, sportowiec spotykał się z ministerialnymi pieniędzmi – zapewniał.
Jest kilka projektów, które przeznaczone są dla najmłodszych. – Jest chociażby „Umiem pływać”, którego zadaniem jest nauka pływania dzieci klas 1-2, czy program dedykowany sportom zimowym, którego celem jest upowszechnianie nauki jazdy na nartach czy łyżwach – wymieniał Bańka.
– Program „Klub”, który ma wspierać małe i średnie kluby sportowe przez dofinansowanie trenera, zgrupowania czy sprzętu sportowego, oraz program SKS – powrót do starej koncepcji zajęć pozalekcyjnych, który dotarł już do wszystkich gmin w Polsce.
Ciekawie zapowiada się również dedykowany nieco starszym projekt sponsorski „Team 100”.
– To dodatkowa ścieżka finansowania najbardziej utalentowanych młodych sportowców w sportach indywidualnych w przedziale wieku 18-23 przez zapewnienie im indywidualnych środków finansowych na poziomie 40 tys. zł rocznie, z możliwością wydatkowania ich na fizjologa, fizjoterapeutę, opłacenie studiów i inne proste zadania – lekarz, dodatkowe zgrupowanie itp. – relacjonuje Bańka.
– Finansowanie nie jest obowiązkiem, tylko przywilejem. Nic nikomu się nie należy – kwitował Bańka, zachęcając do jak najlepszego wydatkowania pieniędzy przez związki sportowe. Nie da się ukryć, że kluczem do sukcesów inwestycyjnych w sporcie, jak i zresztą w każdym biznesie, jest dobry plan, właściwe zarządzanie i otwartość na szeroko pojętą współpracę.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: W finansowaniu polskiego sportu jest systemowy problem