Wciąż mamy pomysły na rozwój eksportu żywności

Wciąż mamy pomysły na rozwój eksportu żywności
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Ubiegły rok nie był zły dla eksporterów polskiej żywności. Producenci i dystrybutorzy zwiększają sprzedaż do krajów UE oraz poszukują alternatywnych rynków zbytu. Walczą o markę „Polska” i chcą konkurować nie tylko ceną, ale jakością i innowacyjnością – wynika z panelu „Polska żywność na świecie”, który odbył się w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Jak potwierdził Lucjan Zwolak, wiceprezes Agencji Rynku Rolnego, towary, które zostały objęte embargiem stanowiły 2/3 polskiego eksportu na rynek rosyjski. Eksportowaliśmy tam głównie: owoce i przetwory – 800 tys. ton, z tego 700 tys. ton jabłek (55 proc. całego eksportu jabłek trafiło na rynek rosyjski); warzywa i przetwory – 400 tys. ton, co stanowiło około 40 proc. całego polskiego eksportu tych produktów; mięso – 70 tys. ton, w tym ok. 35 tys. ton wieprzowiny (8 proc. eksportu); 50 tys. ton przetworów mleczarskich, w tym 25 tys. ton serów.

- Ubiegły rok nie był zły dla eksporterów polskiej żywności. Mimo utraty rynku rosyjskiego, zwiększyliśmy sprzedaż na rynku krajowym oraz eksport do krajów unijnych, a nasi przedsiębiorcy aktywnie poszukują nowych rynków zbytu – powiedział Lucjan Zwolak.

Przypomniał także o trzech unijnych mechanizmach wsparcia dla producentów owoców i warzyw. - Według naszej opinii, mechanizmy te były spóźnione, a pomoc była niewystarczająca. Jednak ostatecznie, w przypadku jabłek, objęły one 250 tys. ton. Programy te dały sadownikom komfort, że nie muszą podejmować nerwowych działań, że mogą w miarę spokojnie walczyć o nowe rynki. To między innymi było powodem, że ceny jabłek wróciły już faktycznie do poziomów sprzed roku. Na niektóre odmiany jabłek ceny są na poziomie 1,50 zł / kg i wyżej. Widać też, że maleje zainteresowanie naszymi działaniami antykryzysowymi – potwierdził Zwolak.

Podkreślił jednak, że – według oceny ARR – działania unijne zostały przeprowadzone za późno i w ograniczonym zakresie, szczególnie w porównaniu z innymi krajami, które dostały większą pomoc, a mają niższą produkcję i eksport od Polski.

- Zakładamy, że sprawdzi się stare przysłowie – „co nas nie zabije, to nas wzmocni” - dodał.

Zdaniem Lucjana Zwolaka, aby znaleźć zbyt na odmiany jabłek uprawiane w Polsce trzeba – po pierwsze – promować je w kraju. W tym celu prowadzimy wieloletnie działania, takie jak „Owoce w szkole”.

- Drugi pomysł na zagospodarowanie polskiej produkcji jabłek dwukolorowych to szukanie nowych rynków zbytu. W tym sezonie były to m.in. kraje arabskie i Azja Wschodnia – dodaje wiceprezes ARR.

Zaznacza także, że mamy dużą szansę eksportu jabłek do Chin i w tym celu organizowana jest kampania promująca jabłka dwukolorowe na tamtejszym rynku, m.in. na targach SIAL w Szanghaju, które odbędą się w maju.

Podczas debaty zastanawiano się nad perspektywą rozwoju eksportu także pozostałych produktów żywnościowych na rynek chiński, który jest ogromnie chłonny, i który staje się rynkiem konsumentów. Polski eksport do Chin wzrósł 8-krotnie w ciągu ostatnich kilku lat.

Adam Manikowski, dyrektor zarządzający Tesco Polska potwierdził, że już kilkanaście kontenerów z polską żywnością pojechało do Chin, a także innych krajów Azji Wschodniej, gdzie trafiło do sklepów Tesco. – Chińscy konsumenci bardzo pozytywnie oceniają produkty z Polski, ponieważ jest to żywność z Unii Europejskiej, która ma renomę wysokojakościowej i bezpiecznej. Co ciekawe, chińscy konsumenci bardzo cenią produkty marek własnych z logo międzynarodowych sieci handlowych – powiedział Manikowski.

- Polscy eksporterzy mają ogromną szansę powodzenia w Chinach – dodał.

Głos w dyskusji o rynku chińskim zabrał jeden ze słuchaczy – radca konsulatu generalnego w Szanghaju Andrzej Pieczonka. - Nie jest prawdą, gdy ktoś twierdzi, że ma pomysł na Chiny lub jest to rynek jednolity. Ale naprawdę realne jest, że zalejemy Chiny polską żywnością – komentował Pieczonka.

Zaznaczył, że polskie produkty zaczynają być rozpoznawalne w Chinach, ale eksport na szeroką skalę wymaga długiej pracy. Ważne jednak jest to, że Polska jest drugim – po USA – największym wystawcą podczas tegorocznych targów SIAL w Pekinie. Ogromną rolę odegrał w tym radca rolny w Pekinie. Stanowisko to jest obsadzone do maja 2013 r.

Jak podkreślił Andrzej Pieczonka, na eksport polskiej żywności do Chin może mieć wpływ uruchomione niedawno połączenie kolejowe z ChengDu do Łodzi, gdzie eksportowane są chińskie towary. – Eksporterzy starają się nawiązać współpracę z przewoźnikiem, ponieważ ciężko jest wozić powietrze przez pół świata, czyli w drodze powrotnej – dodał.

Jednym z perspektywicznych rynków, na których polscy eksporterzy szukają zbytu jest także Afryka. – Zanim Rosja wprowadziła embargo, szukaliśmy nowy rynków. Skupiliśmy się na Afryce, której jestem wielkim entuzjastą – mówił Witold Karczewski, prezes firmy Contractus, która eksportuje mięso i nabiał, a także prezes Izby Przemysłowo-Handlowej w Białymstoku. Jak dodał, są ogromne szanse rozwoju na tym rynku – można tam eksportować nie tylko surowce i półprodukty, ale także żywność przetworzoną. Jest to jednak rynek kapryśny, nad którym trzeba ciężko pracować.

Zdaniem Witolda Karczewskiego, nie możemy całkowicie skreślać Rosji. – Na rosyjskim embargu nasza firma straciła już 50 mln euro obrotów. Powinniśmy za wszelka cenę zostawiać przyczółki na rynkach wschodnich, ponieważ są to rynki ze stałym potencjałem. One kiedyś się otworzą dla polskiej żywności. Musimy operować na wielu rynkach i wielu płaszczyznach – inaczej sobie nie poradzimy – komentował Witold Karczewski.

Obecna sytuacja polityczno-gospodarcza nie odbiła piętna na działalności grupy Mokate. A to właśnie dlatego, że – jak tłumaczył Adam Mokrysz, członek zarządu, firma stawia na nowe możliwości, dywersyfikację rynków zbytu. A wchodząc na nowy rynek najpierw poszukuje partnera, z którym można się tam biznesowo związać.

- Warto grać na wielu płaszczyznach i wykorzystywać wszystkie możliwości, które daje nam rynek – dodał. I podkreślił, że Mokate stawia na eksport produktów markowych i to jest właśnie przyszłość eksportu polskiej żywności, ponieważ wszystkie kontrakty B2B czy private lebels są terminowe, a najważniejsza jest perspektywa..

- Długofalowo - jako polska gospodarka - powinniśmy nie wygrywać ceną, ale jakością, know-how i innowacyjnością. Mamy ku temu zasoby i kompetencje. Zawsze ktoś będzie tańszy, a nam chodzi o perspektywę, o budowanie biznesu – komentował Adam Mokrysz.

Zgodził się z nim Krzysztof Pawiński, prezes grupy Maspex Wadowice, firmy, która od lat sukcesywnie rozwija eksport i posiada kilka oddziałów w krajach Europy Środkowo-Wschodniej.

- Ostatnie miesiące były dla nas wymagające, ponieważ eksportujemy produkty na Ukrainę, a także prowadzimy biznes przetwórczy pod Moskwą. Biznes w Rosji jest nadal zadowalający, ale tylko w rozliczeniu rublowym – dodał Pawiński. Jak potwierdził, embargo nie spowodowało przerw w pracy rosyjskiego zakładu, ponieważ o ile zablokowano eksport jabłek, o tyle wwóz zagęszczonych soków owocowych nie został wstrzymany. – W Rosji cierpimy jedynie z powodu dewaluacji rubla – jak wszystkie firmy produkujące na tym rynku, także wszyscy konsumenci – dodał prezes Maspeksu.

Potwierdził, że ceny żywności w Rosji, a co za tym idzie podstawowe wydatki mieszkańców, zwiększyły się o 30-40 proc., przy tej samej ilości gotówki, którą dysponują obywatele i to oni najbardziej tracą na polityce sankcji.

Krzysztof Pawiński podjął także wątek protekcjonizmu w Europie. – Nie możemy pozwolić na rozprzestrzenianie się tego zjawiska, ponieważ szkodzi ono wszystkim uczestnikom rynku ze wszystkich krajów. Musimy być adwokatami wolnego rynku i przeciwstawiać się protekcjonizmowi, który jest rozpaczliwą próba zachowania rynku prowadzącą donikąd – komentował Pawiński.

- Mniej polityki, więcej biznesu! – apelował.

Lucjan Zwolak z ARR potwierdził, że polscy eksporterzy nie muszą się obawiać o przyszłość w średniej perspektywie czasowej. - Jeżeli polski sektor rolno-spożywczy dał sobie radę w 2014 r. to nie obawiajmy się o jego przyszłość w średniej perspektywie. Ale w dłuższej perspektywie, jeśli nasi przedsiębiorcy nie połączą sił to obrona i zachowanie pozycji będzie bardzo trudna. Musimy być mocni i utrzymywać już istniejące rynki – powiedział Lucjan Zwolak.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Wciąż mamy pomysły na rozwój eksportu żywności

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!