Dla mnie udomowienie czy repolonizacja sama w sobie nie jest niczym złym. Natomiast nacjonalizacja grozi podejmowaniem decyzji stricte politycznych, które mogą być i często bywają sprzeczne z interesem ekonomicznym - mówi w rozmowie z wnp.pl Wiesław Rozłucki, były prezes Giełdy Papierów Wartościowych, współtwórca rynku kapitałowego w Polsce.
- Repolonizacja, czy też nie, to tylko część układanki. Najważniejsze, żeby bank był zarządzany profesjonalnie. Każdy bank zobowiązany jest do ochrony depozytorów klientów, dlatego musi prowadzić ostrożną politykę kredytową. Ostrożną i profesjonalną!
Jeśli centrum decyzyjne znajduje się w Polsce, to można powiedzieć, że bardziej „czuje puls polskiej gospodarki”. Jeśli natomiast centrum decyzyjne jest podatne na wpływy polityków, to ta zaleta przestaje istnieć. Wtedy jakaś cześć kredytów jest udzielana bez należytej ostrożności a jedynie z motywów politycznych. I to nie jest cecha polskich banków państwowych, ale banków narodowych w każdym kraju. Spektakularnym przykładem z początku lat 90 XX wieku był francuski bank państwowy Credit Lyonnais (prawie zbankrutował w 1993 roku, sprywatyzowany w 1999 r. kupiony przez Credit Agricole w 2003 - przyp. red.). Kiedyś był jednym z największych banków we Francji a upadł, bo udzielał kredytów na żądanie polityków.
Podobnie było z hiszpańskimi kasami regionalnymi. Kasy upadały, a w tym samym czasie prywatny bank Santnader wprowadził politykę akwizycyjną m.in. kupił BZ WBK.
- To prawda. Regionalne kasy w Hiszpanii były pod silnym wpływem polityków, którzy chcieli finansować korzystne dla siebie projekty. To właśnie jest cecha własności państwowej. Ona występuje w mniejszym lub większym zakresie w zależności od podejścia lokalnych polityków do bankowości.
Dlatego nie można powiedzieć, że repolonizacja to samo dobro lub samo zło. Wszystko zależy od tego, jaką politykę będzie prowadził zarząd banku. W przypadku Pekao, zobaczymy jak ten spolonizowany bank będzie zarządzany. Na szczęście jest Komisja Nadzoru Finansowego i oby działała w taki sposób jak dotychczas, czyli wymagała od banków w Polsce ostrożnego prowadzenia interesów, bez względu na formę własnościową. Jeśli to zostanie zachowane, efekt przejęcia Pekao może być pozytywny.
Udomowienie, repolonizacja, nacjonalizacja - jak rozumieć zmiany na rynku bankowym w Polsce?
- Udomowienie czy repolonizacja - chodzi głównie o to, żeby centrum decyzyjne było w Polsce. W tym sensie udomowienie i repolonizacja jest tym samym. Nacjonalizacja jest czymś więcej. Centrum decyzyjne jest w Polsce, ale de facto w rękach władzy państwowej. Możemy to określić jako „najwyższe centrum decyzyjne”, ale nie dotyczące bieżącej działalności tylko kluczowych decyzji.
Tak jak powiedziałem, dla mnie udomowienie czy repolonizacja sama w sobie nie jest niczym złym. Natomiast nacjonalizacja grozi podejmowaniem decyzji stricte politycznych, które mogą być i często bywają sprzeczne z interesem ekonomicznym. W tym sensie nacjonalizacji się obawiam i uważam, że jest złym kierunkiem. Ale - to warto podkreślić - istnieje tzw. nacjonalizacja przejściowa. Mieliśmy z nią do czynienia w niektórych krajach zachodnich. Chodziło o przejęcia przez państwo upadających banków z zamiarem sprzedaży inwestorom prywatnym, tak szybko, jak tylko można. Na tę różnicę warto zwracać uwagę. I ten fakt zmienia naturę procesu.
Czy zatem zakup Pekao można Pana zdaniem uznać za nacjonalizację, czy za udomowienie...