Podatek od cienia rzucanego na ziemię przez szyldy sklepów wprowadzono w miejscowości koło Treviso na północy Włoch. Sklepikarze protestują przeciwko dodatkowemu obciążeniu, które uznano za najbardziej ekscentryczne w kraju.
Handlowcy zbuntowali się. Argumentują, że takiego podatku nie ma w żadnym miejscu we Włoszech, a być może także na świecie. Jednak na złości poprzestali, bo - jak zauważono - ewentualne spory z fiskusem i odwołanie się od nakazu zapłaty kosztowałoby ich dziesięć razy więcej. Zapłacili więc żądaną sumę, by oszczędzić sobie jeszcze większych wydatków i nerwów.
Ten nader oryginalny podatek jest, jak zauważył dziennik "Corriere della Sera", owocem "co najmniej mocno naciąganej" interpretacji jednego z dekretów z 1993 roku.
Okazało się przy okazji, że obowiązuje także "letnia" wersja tego samego podatku; od cienia rzucanego przez sklepowe markizy, chroniące przed słońcem.