Partie nazywane eurosceptycznymi nie zyskają wiodącej roli, bo chociaż zdobyły sporo mandatów, to są rozdrobnione i nawet jeśli ich rola w swoim kraju jest duża, to w europarlamencie nie zdobędą realnego wpływu na politykę - ocenia dr Maciej Bukowski, prezes WiseEuropa. - Zważywszy jak urosła eurosceptyczna opozycja niewykluczone, że główne partie będą musiały generalnie rzecz biorąc przejąć część programów opozycji w Parlamencie Europejskim - uważa Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
- Wyniki tegorocznych eurowyborów nie oznaczają diametralnej zmiany układu się w Parlamencie Europejskim - uważa dr Maciej Bukowski, prezes WiseEuropa, wskazując, że układ się w PE jest o tyle ważny, że ma on m.in. coraz większy wpływ na kierunki polityki UE.
- W efekcie tegorocznych eurowyborów partie nazywane eurosceptycznymi lub poza mainstreamowe, tak jak PiS w Polsce, czy Liga we Włoszech zyskały na znaczeniu, ich głos będzie bardziej słyszalny, ale nie przejmą władzy w PE - mówi Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
- W Polsce wybory do PE wygrało PiS z poparciem 45,38 proc. i zdobyło 27 mandatów. Drugie miejsce zajęła Koalicja Europejska z 38,47 proc. i wprowadzi do PE 22 europosłów. Próg wyborczy przekroczyła też Wiosna Roberta Biedronia z 6,06 proc. głosów zdobywając 3 mandaty.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wynik wyborów nie oznacza diametralnej zmiany układu sił w Brukseli. Możliwa jednak korekta unijnej polityki