Zasady są dla "biedaków". Pokazujemy jak się robi biznes na sporcie

Zasady są dla "biedaków". Pokazujemy jak się robi biznes na sporcie
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Półfinał Ligi mistrzów między Bayernem Monachium Roberta Lewandowskiego i Realem Madryt Cristiano Ronaldo to nie tylko święto futbolu. To też święto wielkich pieniędzy. Znaczenie zawodowego sportu, w tym między innymi piłki nożnej, dla gospodarki jest olbrzymie i nadal rośnie. Messi, Ronaldo, Neymar, Mohamed Salah czy Lewandowski to znani bohaterowie zbiorowej wyobraźni i maszynki do zarabiania pieniędzy.


  • Dla zawodowych imprez sportowych miliony ludzi na świecie gotowe są poświęcać mnóstwo swojego czasu i pieniędzy, a sportowe gwiazdy reklamują przeróżne produkty i usługi. Najwięcej emocji budzi oczywiście futbol, czyli piłka nożna, a rozważania o astronomicznych kwotach transferów zajmują fanów nie mniej niż relacje z meczów. 
  • Zawodowy sport to także doping, afery, machlojki i pranie brudnych pieniędzy. I tak się to kręci!
  • O różnych aspektach współczesnego sportu w kontekście gospodarki będzie mowa podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w trakcie sesji "Sport i gospodarka".

Pisząc o sporcie i gospodarce, trzeba na samym wstępie zaznaczyć, że współczesny sport zawodowy to dynamicznie rozwijająca się gałąź tejże gospodarki, a sportowi herosi są bohaterami kultury masowej rozpoznawalnymi niemal wszędzie, nie tylko przez tych, którzy na co dzień interesują się sportem.

Przykładowo ponad sto tysięcy miejsc pracy wiąże się z funkcjonowaniem angielskiej Premier League. W przypadku ligi francuskiej jest to ponad dwadzieścia tysięcy miejsc pracy. Wydarzenia sportowe to również między innymi rozwój turystyki, to funkcjonowanie środków masowego przekazu, które relacjonują zmagania sportowców, to wielki wpływ na takie branże jak choćby gastronomia i hotelarstwo, a także gry komputerowe czy branża bukmacherska. 

Finansowy i sportowy top topów


Funkcjonowanie klubów ma też duże znaczenie dla regionów i gmin. Niektóre kluby to firmy o globalnym oddziaływaniu. Wystarczy tu wymienić Manchester United, Liverpool, Real Madryt czy Barcelonę. Ich zmaganiami interesują się na całym świecie, w tym m.in. w krajach Azji, gdzie mnóstwo osób paraduje w koszulkach topowych zespołów.

Manchester United, choć ostatnio nie zdobywa trofeów, jest klubem piłkarskim o największych przychodach na świecie. W sezonie 2016/2017 jego przychody wyniosły 676,3 mln euro. O jego zwycięstwie nad drugim w zestawieniu Realem Madryt zdecydował triumf w Lidze Europejskiej UEFA. Trzecie miejsce w rankingu zajęła duma Katalonii, czyli popularna FC Barcelona. Przychody dwudziestki największych futbolowych drużyn osiągnęły 7,9 mld euro, o sześć procent więcej niż rok wcześniej. To główne dane z 21. edycji raportu "Football Money League", przygotowanego przez firmę doradczą Deloitte.

Aby znaleźć się w zestawieniu, trzeba było przekroczyć poziom niemal 200 mln euro, a zatem prawie dwa razy więcej niż w edycji w 2010 roku. Najwyższy udział w przychodach, sięgający 45 proc., mają przychody z transmisji telewizyjnych. Manchester United nieznacznie wygrał z Realem Madryt. Zwycięstwo United nad Ajaxem w finale Ligi Europejskiej UEFA zadecydowało o utrzymaniu pozycji lidera, bowiem oznaczało otrzymanie od UEFA 44,5 miliona euro premii.

A zatem przeszło czterokrotnie więcej niż Atletico Madryt otrzymało w sezonie 2011/12 za wygranie właśnie tych rozgrywek. Beneficjentem dowartościowania Ligi Europejskiej stały się właśnie Czerwone Diabły. Utrzymanie pozycji lidera przez Manchester United robi wrażenie zważywszy na osłabienie kursu funta w stosunku do euro. Zapowiada się w przyszłości frapująca rywalizacja nie tylko na boiskach, bowiem zarówno madrycki Real, jak i FC Barcelona przewidują wzrost przychodów w kolejnych sezonach. 

Pieniądze w zawodowym sporcie, w tym w piłce nożnej, są już doprawdy niewyobrażalne. W 2017 roku najwięcej szumu było wokół transferu Neymara z Barcelony do PSG. Kwota 222 mln euro uznana została za kosmiczną i wywołała trwającą do dziś dyskusję na temat tego, ile można zapłacić za piłkarza. Ten transfer w mgnieniu oka zmienił rynek (wielu podkreśla, że go zepsuł), a kwota cały czas budzi kontrowersje. 

UEFA chciała bowiem zmierzać w kierunku zasypywania różnic między krezusami a "biedakami" poprzez wprowadzenie Finansowego Fair Play. Miał się opierać na tzw. break-even rule, co w skrócie oznacza, że kluby nie mogą wydawać więcej niż zarabiają. Widać zatem, że PSG zakpiło sobie z Finansowego Fair Play. Ale kto bogatemu zabroni? Władze hiszpańskiej ligi wskazywały na sztuczne pompowanie umów sponsorskich PSG. Przykładowo na Parc des Princes wyceniali porozumienie z Qatar Tourism Authority na kwotę 175 mln euro, a zdaniem UEFA realna rynkowa wartość tej umowy była niższa aż o połowę. Podkreślano, że Paryżanie realizują drogie transfery, bazując na pieniądzach od katarskiego rządu. 

Szef hiszpańskiej La Liga wystosował nawet pismo do UEFA, w którym postulował wszczęcie postępowania przeciwko City i PSG, które w letnim oknie na wzmocnienia przeznaczyły ponad pół miliarda euro. Nie brak też opinii, że całe to Finansowe Fair Play nadaje się do kosza, bowiem oznacza takie zasady, które łatwo można obejść. - A nie ma przecież gorszej rzeczy niż prawo, którego nikt nie szanuje - podkreślał Arsene Wenger, szkoleniowiec londyńskiego Arsenalu, który niebawem opuści Kanonierów. Francuski urząd skarbowy ma zarobić za pięć lat gry Neymara w stolicy Francji aż 300 mln euro. Neymar przeszedł do Barcelony z Santosu w 2013 roku za 88,2 mln euro. Z PSG związał się pięcioletnią umową - zarobi tam 45 mln euro brutto na rok.

Królowie życia


Paryż w osobie Neymara szybko zyskał nowego króla, a właściciel PSG Nasser Al-Khelaifi robi swoje i nie przejmuje się głosami krytyki.

Wyśrubował transferowy rekord tak naprawdę po to, by Neymar  był ambasadorem mistrzostw świata w Katarze w 2022 roku. Chodzi o ocieplanie wizerunku Kataru, który nie ma najlepszych relacji z sąsiednimi krajami. Dlatego pojawiły się opinie, że transfer Neymara do PSG był najbardziej politycznym w historii futbolu. Sam właściciel PSG Nasser Al-Khelaifi był tenisistą. Na jednym z turniejów poznał na korcie Tamina Al-Thaniego, który wówczas był jeszcze dzieckiem.
Później w 2013 roku został ósmym w historii emirem Kataru, dzierżąc w nim wiodącą pozycję. Już w 2005 roku szejk Tamin założył spółkę Qatar Sport Investments, a celem były inwestycje w sport. Mianował jej szefem Al-Khelaifiego. Potem doszło do wykupienia przez państwową spółkę 70 proc. akcji PSG. W ten sposób Katar stał się właścicielem paryskiego klubu. Katar to najbogatsze państwo na świecie pod względem dochodu na jednego mieszkańca. Wydobycie gazu oraz ropy naftowej daje krajowi kokosy. Katar to największy w świecie eksporter LNG. 

Wielu kibiców podkreśla, że tak astronomiczne sumy za graczy są bez sensu. Oznaczają bowiem, że jeśli masz pieniądze, to możesz sobie kupić sukces. Piłka się mocno skomercjalizowała. Zresztą nie tylko ona, bo tę komercjalizację widać także w innych dyscyplinach.

Niektórzy wskazują, że powoli dochodzimy do ściany, bowiem już niebawem problemem może się stać... przesyt imprez sportowych, w tym meczów. Obecnie miłośnicy sportu, w tym piłki, mogą oglądać spotkania niemal non-stop. Dawniej mecze Ligi Mistrzów były piłkarskim świętem, o wynikach piłkarskich zmagań debatowali nawet ci, którzy na co dzień nie interesują się sportem. Teraz wszystko to spowszedniało. 

Dla wielu od rozgrywek klubowych bardziej intrygujące są mecze reprezentacji. Już niebawem cały świat będzie śledził przebieg Mundialu w Rosji. Ten Mundial ma przede wszystkim wzmocnić wizerunkowo Władimira Putina i pokazać, że Rosja potrafi sprawnie organizować takie imprezy. 

W Rosji liczą na to, że nie powtórzy się już sytuacja z Euro 2016, kiedy Sborna nie zdołała wyjść z grupy. Wówczas pojawiły się w sieci memy nawiązujące do inwazji na Krym i "zielonych ludzików". Na jednym z memów był Putin mówiący: "Przecież to nie byli nasi piłkarze, a takie koszulki to wszędzie można kupić".

Główna arena Mundialu, czyli stadion olimpijski na Łużnikach, może pomieścić 81 tys. widzów. Sama rekonstrukcja Łużników miała pochłonąć równowartość prawie 2 miliardów złotych. Oficjalnie budżet na Mundial wynosi 650 miliardów rubli, czyli prawie 40 miliardów złotych. Pieniądze poszły na stadiony, ale nie tylko, bowiem również na odnowienie Moskwy i innych miast, które będą gościć piłkarzy. W rosyjskiej stolicy stare chodniki zastąpiono płytami z granitu. Zmiany są widoczne w wielu miejscach.

Zarobić na Mundialu


FIFA obawia się jednak, że Mundial w Rosji będzie kiepski pod względem finansowym. W FIFA liczą, że utrata niektórych sponsorów zostanie zrekompensowana głównie przez firmy z Chin: Wanda Group, Hisense i Vivo. Jak podawał The New York Times, zaledwie jedna umowa sponsorska z Wanda miała przynieść  piłkarskiej organizacji 150 milionów dolarów. 

Chińczycy dobrze wiedzą, co robią. Nie brak komentarzy, że znaczący udział chińskich sponsorów w rosyjskim Mundialu zwiększy szanse Chin na organizację u siebie mistrzostw świata w 2030 roku.

Nowo przybyli sponsorzy na rosyjski Mundial to m.in. Qatar Airways, przewoźnik państwowy gospodarza Mistrzostw Świata w 2022 roku. Sporo pieniędzy ma też wyłożyć rosyjski Gazprom.

Jest też m.in. McDonald's oraz Budweiser. Odeszły natomiast takie marki, jak Continental, Castrol i Johnson & Johnson, które nie odnowiły umów. Sponsorzy nie garną się do uczestnictwa w Mundialu w Rosji m.in. z uwagi na brak motywujących przywilejów podatkowych. W przeciwieństwie do igrzysk olimpijskich w Soczi, gdzie potencjalni sponsorzy otrzymali ulgi podatkowe i inne ważne korzyści, przed Mundialem nie przewidziano już tego typu preferencji. Ostatnio władze FIFA buńczucznie wskazywały, że zarobi ona na rosyjskim mundialu 100 milionów dolarów. Może to być jednak tylko dobra mina do złej gry. Wiele firm nie chce, żeby je kojarzyć z FIFA. Nie brak opinii, że inaczej jest głównie z firmami z Chin, Kataru oraz Rosji.

Na Mundialu chcą zarobić przykładowo w Helsinkach. Helsinki chcą bowiem stać się bazą dla turystów, którzy będą mogli nocować w dużo tańszych hotelach w stolicy Finlandii i jeździć pociągiem na mecze do Sankt Petersburga bądź latać do innych miast. 

- Z Helsinek do St. Petersburga jest tylko 389 kilometrów, a nasz luksusowy szybki pociąg Allegro, którym podróż trwa zaledwie 3,5 godziny, ma cztery odjazdy na dobę w każdą stronę, a podczas mundialu będzie ich sześć - mówił prezes fińskich kolei Ville Melkko.

Odprawa paszportowa odbywa się w pociągu w czasie jazdy, a posiadacze biletów na mecze nie będą potrzebowali wizy do Rosji.

W centrum Helsinek ma powstać Strefa Kibica. Mundial jest dużym finansowym tortem i Finowie zamierzają z niego ukroić kawałek.

W St. Petersburgu odbędą się cztery mecze fazy grupowej, z udziałem drużyn Rosji, Brazylii, Argentyny, Kostaryki, Nigerii, Iranu, Maroka i Egiptu, a także jedno spotkanie 1/8 finału, półfinał oraz mecz o trzecie miejsce. Finowie pewnie woleliby, żeby w St. Petersburgu zagrała Anglia albo Niemcy. Wówczas wiele osób z tych krajów pewnie zawitałoby do Helsinek. Mistrzostwa świata w Rosji, z udziałem naszej reprezentacji, odbędą się w dniach 14 czerwca-15 lipca. Kibice już ostrzą sobie na nie zęby. 

Wszystko się zmienia...


Mówiąc o współczesnym sporcie, trzeba zaznaczyć, że nie tylko on sam się zmienia, ale także podejście do niego. Dotąd mówiło się przede wszystkim o konsekwencjach zdrowotno-kulturowych uprawiania sportu. Jednak da się też z powodzeniem mierzyć konkretne efekty ekonomiczne zorganizowanych rozgrywek sportowych.

Przykładowo funkcjonowanie Premier League w Wielkiej Brytanii, oprócz udostępnienia fanom atrakcyjnych widowisk sportowych, daje także wymierne skutki w postaci dodatkowych miejsc pracy, dochodów osób zatrudnionych i wpływów podatkowych. A ponadto rozwój marki Premier League poprawia wizerunek Wielkiej Brytanii.

Dzięki Premier League pracę ma 103 tys. osób. Przeszło 6,2 tys. pracuje w klubach piłkarskich i w spółce zarządzającej rozgrywkami. Pozostali zatrudnieni są w spółkach zarządzających stadionami, w firmach cateringowych i innych podmiotach, które współpracują z ligą. Sport pomaga też w budowaniu więzi społecznych.

Przykładowo w przypadku niemieckiej Bundesligi jest to bardzo widoczne. Ponad 60 proc. proc. społeczeństwa w Niemczech uważa, że klub piłkarski to najlepsze miejsce do integracji społecznej. I w Niemczech stadiony są pełne, a na trybunach bardzo często zasiadają komplety widzów, w tym całe rodziny. 

Czynnik społeczny jest istotny, wiąże się z nim duma z miasta, z regionu, w którym się mieszka. Także miasta mogą się efektywnie promować poprzez sport. A kluby występują w roli integratorów lokalnej społeczności. Można się domyślać, z czym mieszkańcy różnych części Polski kojarzyliby Chorzów czy Sosnowiec. Pewnie wielu przede wszystkim z Ruchem oraz Zagłębiem. Oczywiście nie samą piłką żyją kibice. Wielu wiernych fanów mają też siatkówka, koszykówka czy żużel. W 2017 roku głośno było o tym, że Totalizator Sportowy został głównym partnerem rozgrywek Polskiej Ligi Koszykówki. Umowę pomiędzy stronami zawarto na sezon 2017/2018, jednak współpraca ma być długofalowa.

- Nawiązanie współpracy z PLK jest kontynuacją obecności marki Lotto w ramach tej dyscypliny sportowej oraz ogromnym ukłonem w stronę fanów polskiego basketu, którzy od lat wiernie mu kibicują - zaznaczał wówczas Olgierd Cieślik, prezes zarządu Totalizatora Sportowego.

W przeszłości Totalizator Sportowy współpracował już z reprezentacją Polski, a także był między innymi partnerem głównym turnieju finałowego Pucharu Polski mężczyzn rozgrywanego w lutym 2017 roku w Warszawie. Coraz więcej mamy w Polsce pasjonatów kolarstwa. Coraz więcej osób spędza wolny czas na rowerowych wyprawach. Wielu chętnie ogląda też zmagania zawodowców.

Co roku emocjonujemy się Tour de Pologne, który jest ogromnym wyzwaniem organizacyjnym i logistycznym. - Wartość zwrotu z działań reklamowych i promocyjnych podczas Tour de Pologne jest bardzo duża - podkreślił w jednym z wywiadów dyrektor generalny Tour de Pologne Czesław Lang. 

Każda z dyscyplin ma swoich fanów. Przy czym - jak zaznaczają obserwatorzy świata sportu - szczególnie dużą egalitatrność wykazuje piłka nożna. A poza tym cechuje ją to, że mimo niepowodzeń kibice przychodzą na stadiony. 

Afer i przekrętów też nie brakuje


Widać to doskonale u nas, gdzie poziom sportowy najczęściej jest kiepski, a ludzie chodzą na kluby, a nie na zawodników w danym momencie występujących w drużynie. Współczesny sport zawodowy, w tym piłka nożna będzie mieć coraz większy wpływ na całą gospodarkę.

Towarzyszą temu rozwojowi także różne nieprawidłowości. Nie brak głosów, że inwestycje w sport, w tym w transfery zawodników, mogą także służyć praniu brudnych pieniędzy. Analitycy wskazują, że takie zagrożenie jest między innymi na piłkarskim rynku w Chinach. Ale nie tylko tam.

Generalnie transfery są specyficznymi transakcjami, gdzie łatwo ukryć wielkie kwoty. Rynek transferów stwarza zatem pole do różnych malwersacji. Ceny piłkarzy nie są unormowane prawnie, bowiem uzależnione są od tego, ile dany klub zgodzi się zapłacić.

Analitycy wskazują, że często te pieniądze przechodzą przez wiele rąk, stąd bardzo trudno dociec ich rzeczywistego pochodzenia. Obszarem przestępczych popisów są również zakłady bukmacherskie, zwłaszcza od czasu, kiedy możliwe jest obstawianie nie tylko wyników meczów, ale też poszczególnych wydarzeń, jakie mogą wystąpić na boisku.

Wielu zawodowym piłkarzom w różnych krajach zarzucano ustawianie meczów. A jak spojrzymy na rodzime podwórko, to przed laty o poziomie korupcji i ustawianiu spotkań powiedział ówczesny prezes GKS-u Katowice Piotr Dziurowicz, syn nieżyjącego Mariana Dziurowicza, który przez lata szefował Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej. Okazało się, że w proceder ustawiania meczów było u nas zamieszanych mnóstwo osób.

W czołowych ligach różnych nieprawidłowości dokonuje się w białych rękawiczkach. Jednak nie zawsze są to finezyjne działania. Osoby interesujące się sportem pamiętają na przykład, jak serbski zbrodniarz wojenny Željko Ražnatović (ps. Arkan) oskarżany był o to, że klub piłkarski FK Obilić służył mu między innymi do prania brudnych pieniędzy z handlu bronią i narkotykami. Jak widać współczesny zawodowy sport oraz jego pobocza (także te dotyczące jego finansowania) mają różne oblicza. Również te przyciągające i odpychające jednocześnie. I tak się to kręci!
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Zasady są dla "biedaków". Pokazujemy jak się robi biznes na sporcie

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!